Czy bywam dzieckiem swojego dziecka? To pytanie na pierwszy „rzut ucha” może wydać się niedorzeczne lub co najmniej dziwne. O zasadności tego pytania i o tym, że warto je sobie zadać, mówi nam zjawisko parentyfikacji.
Istnieje bardzo cienka granica pomiędzy dzieckiem, które jest posłuszne, ponieważ czuje się do nas bezpiecznie przywiązane, a takim, które jest posłuszne ze strachu. Z zewnątrz może wyglądać to łudząco podobnie. Jednak to, co dzieje się w dziecku w obu tych przypadkach to dwie diametralnie różne rzeczy.
Parentyfikacja to podświadome lub świadome przerzucenie odpowiedzialności za nasz emocjonalny komfort na dziecko. Jeśli przyjmujemy na co dzień narrację ofiary, osoby niezadowolonej z życia, niedostępnej, to na poziomie systemowym dziecko może wejść w rolę naszego opiekuna. Jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało.
Dzieci zrobią wszystko, żeby nas uratować, bo podświadomie wiedzą, że są całkowicie zależne od nas. Wciągnięcie Małego Człowieka w rolę naszego opiekuna będzie miało destrukcyjny wpływ na naszą wspólną relację, a mechanizmy ciągłego stawiania potrzeb innych przed swoimi, dziecko poniesie w swoje dorosłe życie.