Największym wyzwaniem w konfrontacji z „Dalekimi Bliskimi” jest stawianie granic. „Dalecy Bliscy” to członkowie naszych rodzin i znajomi, którzy notorycznie przekraczają nasze granice. Problem w tym, że dopóki tych granic nie zakomunikujemy, one tak naprawdę nie istnieją.
Żeby postawić granice innemu dorosłemu, samemu trzeba być dorosłym. I nie chodzi tutaj o wiek i wzrost, ale o dorosłość i dojrzałość emocjonalną. Wspaniałą rzeczą w byciu dorosłym jest to, że mamy sprawczość. Możemy podejmować decyzje i dzięki temu zmieniać swoje życie. Niestety (a może i „stety”), za tą sprawczością idą konsekwencje, które każdy dorosły musi ponieść. W konfliktach z „Dalekimi Bliskimi” często nie ma rozwiązania, w którym każdy będzie zadowolony. Praktycznie zawsze nasza decyzja pociągnie za sobą coś trudnego. Ktoś się obrazi. Ktoś o nas coś pomyśli lub będzie nam robić na złość.
Cała sztuka polega na tym, żeby uświadomić sobie fakt, że nic magicznie samo się nie stanie, że dorosły zawsze ma wyjście i stanąć za tym, za czym naprawdę warto.